czwartek, 27 października 2011

Jak wygnać lenia ze swego życia

Jak wygnać lenia ze swego życia

Autorem artykułu jest Urszula Arczewska


„Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień…”. Zapewne wszyscy pamiętamy z czasów szkolnych ten składny wierszyk. Leń to ktoś, komu się nic nie chce robić. W czasach propagandy sukcesu taki osobnik jest źle widziany przez społeczeństwo.

Bycie leniwym wcale nie jest przyjemne, bo może przysporzyć wielu problemów. Warto więc natychmiast zabrać się za wygonienie lenia z własnego wnętrza. Przyjrzyjmy się człowiekowi z etykietą ”leń.” Kim jest i jak się zachowuje?

 Leniwy człowiek jest niechętny do podejmowania działań i często apatyczny. Zapewne znacie z autopsji sytuację, gdy trzeba było wynieść śmieci, a wam się nie chciało. Czuliście jakiś wewnętrzny sprzeciw do wykonywania jakichkolwiek czynności. Coś was zatrzymywało na miejscu.

W walce z lenistwem ważne jest zrozumienie energetyki. Są ludzie dynamiczni, pełnie energii ze lśniącymi oczami i są też osowiali, poruszający się powoli, ze zgaszonymi oczami. Ci ostatni szybko się męczą i trudno jest im uaktywnić się do działania. Uważam, iż kluczowym zadaniem jest podwyższenie stopnia energii.

Co może dać więcej energii? Czy jest jakiś specjalny napój? Owszem, prawidłowe odżywianie, bogate w kalorie i witaminy jest bardzo ważne, ale chciałabym wspomnieć o wykonywaniu ulubionych czynności. Realizuj pasje i rób to, co przynosi ci zadowolenie. Systematyczne wykonywanie tych czynności sprawi, iż wyrobisz w sobie nawyk bycia aktywniejszym, a w ten sposób pozbawisz się lenistwa. Duże znaczenie ma kontrola własnego życia. Warto postarać się o plan działania: codzienny  lub miesięczny. Zapisanie czynności do zrobienia i wykonanie „rachunku sumienia” pod koniec dnia pozwoli Ci na poczucie kontroli nad własnym życiem.

Lenistwo powinno być kontrolowane. Potrzebna jest żelazna dyscyplina. Istnieje jednak szansa, że dasz sobie z nim radę. Ważne jest, aby systematycznie dodawać sobie energii, wykonywać ćwiczenia, spacerować, poznawać ludzi  i myśleć optymistycznie. Przed wykonaniem określonej czynności pomyśl o efekcie końcowym. To zwiększy chęć działania. Rób postępy codziennie i stopniowo.

Pamiętaj, że ty sam kierujesz sobą, a nie twoje uczucia i nawyki. Nie pozwól, by nic i nikt nie kierował twoimi działaniami. Ty najlepiej wiesz, co trzeba robić i w jaki sposób. Odrzuć wszystkie negatywne myśli i działaj. Lenistwo też jest przyzwyczajeniem i można uwolnić się od niego. Uwierz w to!

  ---

Urszula Arczewska

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

7 metod na zwiększenie ruchu na blogu

7 metod na zwiększenie ruchu na blogu

Autorem artykułu jest Jasonone


W artykule przedstawiam 7 najbardziej znanych, skutecznych a na dodatek bezpłatnych metod na zwiększenie ruchu na Twoim blogu. Wskazówki te są sprawdzone i polecane przez wielu najwyższej rangi specjalistów zajmujących się zawodowo prowadzeniem blogów.

Masz bloga albo stronę – gratulacje, masz przewagę nad milionami innych ludzi, w tym użytkowników Internetu, którzy ich nie mają. Ale zastanawiasz się na pewno, jakich sposobów użyć, aby zwiększyć swoją ekspozycję w Internecie, aby twoja strona była odwiedzana przez więcej osób. Owszem, są osoby, które tworzą blog w pewnym sensie dla siebie i nie zależy im na czytelnikach, no może z wyjątkiem znajomych…. Ale z biegiem czasu nawet takie osoby zdają sobie sprawę, jaką frajdę daje angażowanie większej liczby osób w dyskusję na blogu, bądź po prostu ich zainteresowanie naszym blogiem.

Zarówno posiadając blog biznesowy jak i blog osobisty, z pewnością możesz skorzystać z kilku prostych sposobów na to, aby zwiększyć oglądalność swojej strony.

1.      Wartościowe wpisy.

Nic tak bardziej nie przyciąga uwagi jak ciekawa, wartościowa i rzetelna  treść wpisów na blogu. Zastanów się, co ciebie by zaciekawiło i w jaki sposób zaprezentowane, gdybyś szukał(a) informacji na dany temat. Jak często chciałbyś (chciałabyś) widzieć nową treść na tym blogu.

2.     Komentarze na innych blogach.

Ważnym krokiem do zwiększenia odwiedzin na twoim blogu jest również umieszczanie komentarzy na innych blogach zostawiając w odpowiednio do tego przewidzianej rubryce link do twojej strony. Szczególnie, gdy ktoś zostawi komentarz na twoim blogu, spójrz na jego (jej) stronę i umieść tam komentarz, jest to również forma podziękowania za komentarz tej osoby. Pamiętaj jednak o tym, aby twoje komentarze były wartościowe i coś wnosiły do danego posta na innym blogu. Nikt nie zaakceptuje komentarza, który ma charakter spamu i zresztą czy chciałbyś (chciałabyś) widzieć takie komentarze na twoim blogu?

3.     Uczestnictwo w internetowych mediach społecznych.

Masz konto na Facebook? Twitter? Linkedin? Naszej Klasie? To są wszystko miejsca, które skupiają miliony użytkowników, ludzi, którzy podobnie jak ty szukają ciekawych informacji, a także informacji o innych osobach im znanych, na przykład znajomych.  Wymienione portale dają szereg opcji dla osób, które chcą zaangażować innych w ciekawe dyskusje, poinformować o interesujących wydarzeniach czy podzielić się posiadaną wiedzą. Możesz tworzyć fan kluby (np. na Facebook) czy grupy zainteresowań (np. Linkedin).

4.     Udział w internetowych forach dyskusyjnych.

Obecnie na prawie każdy temat są w Internecie fora, gdzie możesz podzielić się posiadaną wiedzą, pomóc komuś w rozwiązaniu problemu czy również dowiedzieć się wielu przydatnych rzeczy. Z reguły zapisując się do takiego forum, możesz stworzyć swój profil i również umieścić link do twojej strony. Pamiętaj jednak zawsze o tym, aby twoje uwagi były ciekawe i wartościowe, a zadawane pytania związane z tematem dyskusji. Ponownie – nikt się nie zainteresuje Tobą i twoja stroną, jeśli to, co piszesz ma charakter spamu. Co gorsza tego typu spamowe uwagi mogą spowodować, że zostaniesz wyrzucony z danego forum. Na pewno chcesz tego uniknąć.

5.     Rejestracja bloga w zbiorach stron danych wyszukiwarek.

W ten sposób twoja strona zostanie szybciej zaindeksowana i szybciej będzie się pojawiać w wyszukiwaniach.

6.     Rejestracja bloga na portalach social bookmarking sites.

O tym jak duże znaczenie mają strony typu „serwisy zakładek społecznościowych” Nadmienię jeszcze tylko, że z miejsc tych korzystają miliony ludzi na całym świecie, więc rejestracja i  dobre streszczenie twojej strony oraz ciekawy tytuł mogą przyciągnąć sporą ich ilość do twojej strony.

7.     RSS

Adk68L7AAAAABJRU5ErkJggg==

Czyli Really Simple Syndication. Obecnie większość stron i blogów jest wyposażonych w ten system. Umożliwia on prostą, szybką subskrypcję do danego bloga. Wówczas, jeśli subskrypcja miała miejsce poprzez email, to za każdym razem, gdy na danym blogu pojawia się nowa treść, dostaniemy w tym przedmiocie email.  To narzędzie pozwala na zaoszczędzenie czasu, szczególnie, jeśli śledzimy wiele różnych blogów.


Mam nadzieję, że uznasz wskazane przeze mnie sposoby za przydatne:). Podziel się nimi z Twoimi znajomymi i nie tylko, ze wszystkimi z którymi chcesz.

---

Pozdrawiam

Radosław Jesionkowski

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 23 października 2011

Zanim obok się ułożę

Zanim obok się ułożę

Autorem artykułu jest Zbigniew Matyjaszczyk


Zbigniew Matyjaszczyk - Opowiadanie częściowo poetyckie, z nutką erotyki, zmysłowości, zanurzenia w świecie fantazji, pragnień i wspomnień. Zapraszam na stronę autorską.

    Przytulony do piersi, śniłem ciepły sen. Kobiecy oddech gładził włosy śpiące razem ze mną, dłonie i czoło białe, spokojne, rozchmurzone. „Tak dobrze” – trwało nieskończenie i nie potrzebowałem już niczego więcej... Wolny duch i ciało uwolnione z potrzeby seksu – odpoczywało, ciesząc się nagimi promieniami zaproszonego otwartym oknem słońca.

     Trwałem tak bez określonego czasu i przyczyny, ciesząc się nieświadomie swobodnym przemijaniem do chwili, w której poczułem jej dłoń, obejmującą mnie tam, gdzie zawsze oczekiwałem tego najbardziej. Sen był piękny, ale jego urok był niczym w porównaniu z pieszczotą narastającą. Udając, że jeszcze śpię, przekręciłem się na wznak, dając jej jednocześnie znak, że odczuwam coś, co może być jedynie snem. Spałem na niby, z powiekami nieruchomo zamkniętymi, ciałem bezwładnym, wyczuwającym jej najmniejszy ruch. Żeby nie przerwać mojego (udawanego) snu, zsuwała się bezszelestnie to tam, to tu, dobierając się wargami, językiem, dziąsłami, zębami do narastającej we mnie ciekawości. O dobry Boże, powiadam Ci, nie mając ciała, nie masz tej słodkiej radości – takiej jaką mamy – my. O dobry Boże, dziękuję Ci, dziękuję... I tak się modląc w udawanym śnie, sączyłem rozkosz, a ona mocniej jeszcze sączyła sobą mnie i sączyła... Wargi rozgrzane czerwienią natężonej krwi, ściskały silniej, najsilniej, to znów puszczały, by język cały owinąć się mógł wężowym ruchem, gniotąc, pulsując, pełznąc wylizanym śladem śliny, gotowy zadać cios ostateczny stężonym jadem zabójczej vaginy. Jej obie dłonie – lecz mniejsza o nie, bo przecież palce liczniejsze – dotykały wszędzie, gdzie powinny i nie powinny były dotykać... A ja w nie-śnie, udając, że nadal śpię, czułem między wierszami, że wnika coś we mnie, głęboko się wciska, naślinionymi palcami nawilża, zbliża się, przenika, szuka mnie w środku i w głębię się chowa; bawiąc się w mężczyznę, czyniąc mnie kobietą, znieważa męską dumę lubieżną podnietą... Wewnątrz jej ust bezgranicznie ośmielony, wstydziłem się pieszczoty, umieszczonej we mnie, wepchniętej palcem dobrze nawilżonym. Udami objęła kolano moje śpiące, tarła się o nie, ściskała mocno, jakby zamierzając bez żadnej obawy wchłonąć je w kobiecość dla samej zabawy. Upał przetaczał się pod namiotem kołdry. Nasilony do granic wytrzymałości, zlewał się strużką potu, klucząc między kwiatami woni uwolnionej z pobudzonej intymności. Myślałem już tylko o jednym – o jednym – podwojonym – zwielokrotnionym wybuchu, wypełniającym, zachłannym, wykrzyczanym, uwolnionym!... Natrętne myśli: „Jeszcze kochanie, rób to kochanie, szybciej, mocniej, głębiej, mocniej, szybciej, jeszcze, głębiej, mocniej...” opanowały całe napięte JA. Nie byłem już mną, byłem – jednym, jedynym pragnieniem... O godzinie 11:32 i 18 sekund wykrzyczałem przeraźliwie, jakby mnie zarzynali, obdzierali ze skóry, nabijali na pal... Ona jęczała jednocześnie ze mną, dławiąc krzyk wargami obejmującymi – wypełnionymi po brzegi. Nieustanie i nadal ściskała bezlitośnie udami okalającymi wymęczone kolano. Jeszcze głębiej penetrowała, bawiąc się palcami między wierszami. Było bosko... Ach, żeby tak, dzisiaj miała jakiś niebiański znak, że jestem gotów, potrzebuję, pragnę i chętnie zasnę na piersiach nagich, żeby obudzić się jeszcze raz o 11:32 albo i innej godzinie rozkoszy.
    Kiedy spałaś, wszystko było wokół... Gałązki zapachów wiły się w kącikach lekko podniesionych. Ujmująca, podobna księżycowi chlapniętemu pędzlem na płótno ograniczonego nieba, zdejmowałaś połyskujące zapatrzenia. Wiem doskonale już jak odczuwa się szczęśliwość... Dotykam rąbka poduszki miękkiej od policzków przytulanych. Cichym łaknieniem przybliżam wargi, łapię otoczki ciepła, falującego miarowym oddechem. Kobiecość jest cudowna, nie umiem jej nie kochać...

Powinienem już spać, leżeć obok przyciśnięty wszystkim delikatnie napierającym. Poranność bywa taka nieznośna, kiedy wyczuwa niewyspanie. Wiem, zaraz się ułożę w cieple pochłaniającym. Uniosę lekką myśl ciała, lewitując nad snami muzykującymi sekretną nutą uniesionych brwi, majestatycznie obojętnych na tykanie zegarów. Wiem, zaraz to uczynię. Wcześniej zawrócę jeszcze na pejzaż śpiących zamyśleń i wszystko, co wokół...

   Listki zapachów figlarnie opadają na pościel, wplątane w łąki włosów, drżą sobie wietrzykiem urokliwych przypuszczeń. Tak bardzo nie chce mi się spać, tak bardzo muszę... Kiedy zgaśnie światło, obrazy odpłyną... Wpuszczone w tajemnicę mroku, pozostaną zagadką rozwikłaną przez nieunikniony świt.

   Bylebym tylko nie zaspał, bylebym tylko czuwał, czuł, był na czas obudzony z uśmiechem zauważalnym, kiedy wyzwolisz się z ramion okalających. Bylebym tylko umiał przekazać tę myśl, i jakąś niewiarygodną miną sprawił, że poczujesz tęsknotę za mną, choć tak bardzo blisko będę...

   Kolekcjonuję ziarenka piegów na ramionach odkrytych, chwalę niedoskonałość i puszystość ciała. Dobrze, że każde z nas jest inne. Zawsze można tak samo mocno kochać wszystko, co tak bardzo i nie bardzo różni się od ideałów powstrzymanych na fotografii czasu.
   Tak... Pora już, żebym spał... Wsunę się w kołyskę – od nóg. Wpełznę... Z uspokojonym podnieceniem odnajdę ciszę wygodnie ułożonych ud. Przylgnę do zastanego snu, podążę za nim – zanim przeniknie w dal nieosiągalną najgłębszego odpływu.
   Pamiętaj, cokolwiek wyśnisz, jestem tuż... Gotowy przebaczać i dawać siebie, bo ogromnie wielka jest niedoskonałość moja, bo tak uczynił żartobliwy Bóg.
   Bo... Chwile unoszą się, unoszą, bo taki jest ich cud – spełniony w zapatrzeniu, w kącikach lekko podniesionych.

 

Tutaj można komentować i czytać inne teksty tego autora

---

Zbigniew Matyjaszczyk

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak nie dać się zwieść jesiennej apatii?

Jak nie dać się zwieść jesiennej apatii?

Autorem artykułu jest Karolina Szabowska


Jesień w blichtrze wielobarwnych liści i lśniących kasztanów raczy nas chłodną mamałygą z dżdżu i błota solidnie doprawioną codziennymi troskami. Nic więc dziwnego, że niejedna z pań posępnieje na samą myśl o następczyni lata. 

Deszczowe dni stopniowo wypłukują resztki pozytywnej energii zgromadzonej w czasie okresu wakacyjnego. Przejściowa garderoba przytłacza swoim ciężarem ciało i tak już nadwyrężone przeziębieniem. Depresja, chandra, apatia snują się za nami niczym cień i czekają na stosowny moment by nas zdominować. Każda z kobiet jest w stanie uodpornić się na działania jesiennej słoty. Receptą na sukces jest opracowanie odpowiedniej, możliwej do konsekwentnego realizowania strategii, która doda nam wigoru, a odepchnie marazm czy irytację. Pojawia się zatem pytanie: jak to zrobić?

W zdrowym ciele zdrowy duch

Kwestią fundamentalną, której nie możemy pominąć jest zdrowie. Obniżona odporność zachęca całe skupiska bakterii gnieżdżących się w środkach transportu, w sklepach, w miejscach pracy, niemalże wszędzie do odwiedzenia naszego organizmu. Nie możemy pozostać bierni. Zarówno dieta, jak i jej suplementy powinny być skomponowane w taki sposób, aby zmniejszyć ryzyko zachorowania na szalejące w środowiskach, w których bywamy, choroby. Jesień co prawda odbiera nam wiele witalności, ale pozostawia jednocześnie składniki niezbędne do spreparowania antidotum. Warto obudzić w sobie czarownice i sięgnąć do medycyny niekonwencjonalnej. Miód, malina, cytryna, czosnek, imbir… to tylko kilka magicznych preparatów. Jeśli brak nam pomysłu jak je wykorzystać, bezcenna będzie rada babci czy mamy, bo są to metody stosowane od lat na pewno w pewien sposób im bliskie. Pomocne mogą się okazać także fora internetowe czy sympatyczna rozmowa z panią obok w kolejce do sklepowej kasy.

Małe co nieco

Przede wszystkim nie możemy się wystrzegać drobnych przyjemności. W okresie jesiennym powinno się nawet nałożyć na nie większy nacisk. Będą one dla nas źródłem energii napędzającej mechanizm naszego codziennego funkcjonowania. Pamiętajmy, aby były one stosunkowo łatwe do zrealizowania. Przykładowo już niewielki zakup jakim jest bielizna damska, potrafi znacznie podnieść nas na duchu. Nie jest wówczas istotne, że schowamy ją pod grubym swetrem. Samo nabycie ekskluzywnego dodatku do naszej garderoby czyni nas pewniejszymi siebie i stanowi powód do zadowolenia. Kto z nas nie lubi nowości?

Wady jako zalety

Kolejnym sposobem na przechytrzenie jesieni jest wykorzystanie tego, co nas w niej irytuje jako jej atut. Za krótkie dni, zbyt wcześnie zachodzące słońce, zbyt późno wschodzące słońce… a przecież pora wieczorna też ma swój urok. Trzeba dokonać pewnych starań, aby go wydobyć. Możliwe, że uwydatni się on w połączeniu z ciepłą kawą ze spienionym mlekiem, odrobiną karmelu w towarzystwie miłego koca w gustowną kratę oraz wciągającej książki. A może raczej wieczorna pora sprzyja aromatycznej kąpieli w wannie, czy projekcji intrygującego filmu, na który zawsze brakowało czasu. Jesień często czyni nas domatorami. Wykorzystajmy to, by nadrobić zaległości.

Łapanie słońca

Oczywiście nie możemy zapominać również o tym, że wcale nie tak rzadko trafiać się będą także dni słoneczne. Warto wówczas poprzebywać trochę na świeżym powietrzu, co dobre wpłynie na nasze samopoczucie, ale i wygląd zewnętrzny.

Modne zabawy

Jesień to wyśmienity czas na  śmielsze zmiany w wizerunku, które dodatkowo poprawią nasz humor. Nie musimy się jeszcze wciskać w puchowe kurtki, kożuchy, a włosów skrywać pod wełnianą czapką i jednocześnie nie musimy się obawiać, że powrócą upały, które zamiast do ubierania zachęcają do rozbierania. Zaangażujmy naszą wyobraźnię. Finezyjnie udrapowany szal zapewni ciepłe, przytulne okrycie i nada charakter codziennej kreacji. Szarobury płaszcz uczyńmy bardziej intrygującym dodając mu elegancji poprze zestawienie go z czarnymi dodatkami lub postawmy na rozświetlenie okrycia barwnymi akcentami. Komponowanie takiego stroju to początkowo frajda płynąca z procesu kreacji, która następnie przeradza się w satysfakcję uzyskaną w oparciu o końcowy efekt.

Od strony kuchni…

Niektóre panie najlepiej realizują się w kuchni. Również na tym obszarze jesień pozostawia nam znaczne pole do popisu. Istny raj dla gospodyni stanowią owoce tej pory roku. Pachnące grzyby, wielokształtne dynie, różnorakie jabłka, gruszki dają ogrom możliwości, by się zabawić. Kremy, sosy, przetwory, powidła, nalewki… Mnogość opcji jest znaczna. Pomysłów i przepisów we wszelakich mediach również nie brakuje. Zatem do dzieła!

Wymienione przeze mnie sposoby na walkę z jesienną depresją są jedynie kilkoma propozycjami. Każda kobieta może rozwinąć tę listę o swoje własne pomysły. Elementem przemyślanej strategii może stać się niemal wszystko. Trzeba tylko uważnie obserwować: co nam sprawia przyjemność? co nas uspokaja? co nas bawi? co  nam przynosi satysfakcje? po czym odczuwamy przypływ energii? Musimy spojrzeć w głąb siebie i zadziałać odrobinę egoistycznie. Wówczas możemy czuć się pewne, że jesienna chandra nam nie grozi.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Siła tkwi w kobiecie

Siła tkwi w kobiecie

Autorem artykułu jest Li Li


W czasach tysiąca możliwości jednego czego brakuje kobiecie to zapał, aby je w pełni wykorzystać? Kobieto! Bądź nowoczesną, pewną siebie, która ma wiele pasji i zachwyca się życiem. Czerp z życia pełnymi garściami, a dopiero wtedy poczujesz się w stu procentach spełniona.

Dawno, dawno temu żyła sobie piękna księżniczka, która poznała księcia. Wyszła za niego za maż. Mieli piękne i bogate wesele i żyła z nim długo i szczęśliwie opiekując się domowym ogniskiem. Nie ona jedna żyła w tej bajce. Tak wyglądało życie większości kobiet jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Nuda… te czasy już dawno minęły. Dzisiejsza bajka o świecie stawia przed kobietami nieskończenie wiele możliwości, a one chętnie je wykorzystują.

            Praca to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale przede wszystkim okazja do rozwoju i spełnienia własnych ambicji. Nie oznacza to jednak, że współczesna kobieta, bizneswoman, nie ma czasu, aby realizować się w życiu osobistym. Często właśnie najbliżsi oraz obcowanie z nimi daje szanse, aby zmierzać się z trudami codzienności. W chaosie oraz zabieganiu udaje się nawet wygospodarować czas tylko dla siebie, odwiedzać restauracje ze znajomymi, uprawiać sport, chodzić na zakupy czy poddawaniu się zabiegom pielęgnacyjnym w salonach piękności. Zycie kobiety to nie teatr jednego aktora. Wręcz przeciwnie! Odgrywa w nim wiele ról, a każda z nich jest równie interesująca. Owocuje to w myśli i prośby, aby doba miała przynajmniej 30 godzin. I na to znalazła się recepta. Kobiety korzystają z wielu wspomagaczy oraz suplementów diety, które nie tylko są prawdziwą bombą witaminową, ale przeistaczają kobietę w istnym wulkan energii. Niektórzy mężczyźni powinni uczyć się od kobiet jak żyć na pełnych obrotach  i długo pozostać w formie.

---

Jeżeli jesteś nowoczesną krakowianką na pewno nie pożałujesz, odwiedzając z koleżankami restauracje Kraków np. DaPietro!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 19 października 2011

Lotnicza teoria spisku

Lotnicza teoria spisku

Autorem artykułu jest Maurycy Szuran


Miłośnicy teorii spiskowych potrafią wywęszyć aferę nawet pod polnym kamieniem. O imponujących rozmiarach ich wyobraźni świadczy teza, jakoby smugi kondensacyjne były częścią ogólnoświatowego planu zniewolenia ludzkości.

Smugi kondensacyjne to malownicze "ogony" ciągnące się za przelatującymi samolotami. Są to sztucznie stworzone - poprzez skraplanie pary wodnej - chmury typu cirrocumulus. Mają nieznaczny wpływ na regulowanie temperatury w danym regionie, lecz powodowane przez nie zmiany nie są szkodliwe dla środowiska. To jednak, według zwolenników spisku, tylko wersja oficjalna. Prawda jest rzekomo dużo bardziej przerażająca.

Za każdym razem, gdy kupujesz bilety lotnicze - i według spiskowców nie jest ważne, czy wybierasz przeloty międzynarodowe ważącym trzysta ton Boeingiem, czy wsiadasz do awionetki wujka Mietka, wykorzystując rodzinne linie lotnicze, choć przecież nie wszystkie samoloty uczestniczą w tworzeniu smug - wówczas bierzesz udział w procederze spryskiwania niewinnych obywateli.

Inna ze szkół zwolenników "chemtraili", czyli "smug chemicznych", twierdzi że spryskiwaniem zajmują się tylko specjalnie przygotowane do tego samoloty, a operację nadzoruje wojsko. Szkodliwe smugi można rozróżnić od nieszkodliwych m.in. po czasie, przez jaki są widoczne (im dłużej, tym gorzej dla ciebie), lub po wzorach, w jakie się układają. Jeśli przecinają się "pod różnymi kątami" (cytat z pewnej strony dla miłośników paranoi), jest to dowód na ustawiczne spryskiwanie danego terenu. "Chemtraile" wywołują również reakcje alergiczne, więc jeśli nagle poczujesz swędzenie chodząc po skoszonej trawie - spójrz w niebo. Być może zaaplikowano ci dawkę...

Czego? "Czegoś". Z pewnością bardzo szkodliwego "czegoś". Gdy dochodzi do pytań o naturę chemtraili, spiskowcy nie potrafią osiągnąć konsensusu. Jedni twierdzą, że jesteśmy spryskiwani substancją osłabiającą organizm. Inni uważają, że smugi zawierają specyfik czyniący nas posłusznymi wobec władzy. Trzecia grupa dopatruje się spadających z nieba nanorobotów, gmerających w ludzkim DNA. Czwarta zaś... i tak dalej.

Wydaje się, że żaden z miłośników teorii spisku nie słyszał o brzytwie Ockhama. Prawda o smugach jest boleśnie banalna.  Smugi to zwykłe chmury. Gdybanie o konspiracji mającej na celu przejęcie władzy nad światem ma jednak ukryty sens: z pewnością umili długą i monotonną podróż samolotem.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 15 października 2011

Jak słuchać muzyki, żeby nie ogłuchnąć?

Jak słuchać muzyki, żeby nie ogłuchnąć?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


„Jeszcze tylko muzyka na ten świat, na to życie” powiedział Wiesław Myśliwski w swoimi „Traktacie o łuskaniu fasoli”. I nic dziwnego, że tak bardzo jej pragnął, w końcu nic tak, jak ona kształci emocje, pomaga je wypowiedzieć, rozładowuje napięcie i stres. A czy może szkodzić? Zbyt głośna – tak.

Audiolodzy i foniatrzy alarmują, że coraz więcej osób ma problemy ze słuchem, a ich grono będzie się systematycznie powiększać. Kiedy współcześni nastolatkowie będą mieć 30-stkę, ich słuch będzie od nich starszy o co najmniej 30 lat. Główną winę ponoszą za to złe słuchawki i zbyt głośne słuchanie muzyki.

 

Muzyka towarzyszy młodym ludziom codziennie, w domu, w drodze do szkoły, na koncercie. Te ostatnie, jeżeli są zbyt głośne również mogą uszkodzić słuch. Często podawany jest przykład fanów zespołu Oasis, którzy po koncercie zażądali od zespołu odszkodowania, za spowodowanie bólu uszu i uszkodzenia słuchu.

 

Na ulicach, w komunikacji miejskiej można zobaczyć wielu młodych ludzi ze słuchawkami w uszach. I to one są przyczyna największych problemów. Zbyt głośne słuchanie muzyki za pomocą mp3 lub iPoda może doprowadzić do wielu problemów, zwłaszcza jeżeli używa się do tego nieodpowiednich słuchawek. Najgorsze są te dokanałowe, które kierują dźwięk do kanału dźwiękowego i który dociera w bezpośrednie sąsiedztwo błony językowej. Dźwięk pozbawiony jest przy tym naturalnego filtra, jakim jest powietrze, co stanowi największe zagrożenie. Dużo lepszym wyborem są słuchawki, które zakłada się na uszy. Nie tylko nie kierują bezpośrednio do kanału głośnego dźwięku, lecz także dobrze wyciszają, dzięki czemu muzyki można słuchać ciszej, niż w przypadku wspomnianych już słuchawek dokanałowych.

 

Oczywiście winy za głuchotę i tak zwane „dzwonienie w uszach” nie ponosi sprzęt, lecz jego złe użytkowanie. Jak w takim razie słuchać muzyki, by słuch pozostał w dobrej kondycji? Przede wszystkim należy wybierać dobre słuchawki, takie które mają atest oraz najlepiej sprawdzonych firm, takich jak Sennheiser. iPod, czy mp3 powinny być odpowiednio ustawione, np. bez dodatkowych basów. Słuchając muzyki należy robić przerwy, by uszy mogły odpocząć i również dlatego, należy uważać, by nie zasypiać ze słuchawkami na uszach. Męczy to nie tylko słuch, ale także mózg, który nie ma kiedy się wyciszyć i odpocząć. I co najważniejsze – czy to na słuchawkach, czy wolnostojących głośnikach nie wolno głośno słuchać muzyki. Tymczasem co czwarta osoba przekracza maksymalny próg natężenia, którego wartość wynosi 80dB. Specjaliści zalecają także nakładanie „widełek”, które nie pozwolą na zwiększenie głośności, w przypadku niepoprawnych ustawień w zaawansowanych opcjach odtwarzacza.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowe technologie wyciągają rękę do niepełnosprawnych

Nowe technologie wyciągają rękę do niepełnosprawnych

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Temat niepełnosprawności w wielu krajach, w Polsce także, nadal pozostaje w strefie tabu. Pomimo ogromnych starań wielu życzliwych osób, zaangażowaniu gwiazd świata rozrywki i obietnic polityków niewiele zmienia się na lepsze.

Jest jednak iskierka nadziei, którą można odnaleźć w nowych technologiach, których twórcy nie zapominają o najbardziej potrzebujących.

 

Krok na przód, jaki dokonał się w tej dziedzinie, ściśle wiąże się z pojawieniem się na rynku smartfonów. Telefony z systemem operacyjnym dały możliwość skorzystania z wielu aplikacji, o których wcześniej nikt nie mógł nawet pomarzyć. Niektóre z pomysłów okazały się być na tyle dobre, że zostały przez firmy wykupione i dodane do podstawowych funkcji swoich produktów. Tak było w przypadku dziecka niedawno zmarłego Steve'a Jobsa, a mianowicie wersji beta iPhona 4s Siri. I choć sam pomysł nie jest, jak twierdzą jego twórcy nowością, to sposób w jaki został ulepszony i fakt, iż ma szansę na pojawienie się na rynku jest dość zaskakujący. Siri daje możliwość „rozmowy” pomiędzy telefonem a jego użytkownikiem i ma pełnić funkcję osobistego asystenta. Telefon nie tylko odczytuje informacje, ale także rozumie ogromną ilość komend. Dzięki temu urządzenie informuje o wiadomości tekstowej i na głosowe życzenie ją odczytuje, ale także odpisuje na wiadomości tekstowe, maile, ustawia statusy na Facebooku i wiele innych. Ponadto z takiej rozmowy, będzie można dowiedzieć się jaka pogoda jest na zewnątrz i poprosić o znalezienie wiadomości na wikipedii oraz przeliczenie wag i miar. Dzięki temu osoby niewidome będą mogły sms-ować zlecając to zadanie niewielkiemu urządzeniu. Bardzo podobne funkcje od dawna oferują aplikację na Google'owski Android , która choć nie rozpoznaje tylu komend, to działają w języku polskim, co jest jej największą zaletą.

 

To jednak nie wszystko, co dla najbardziej potrzebujących przygotowali reprezentanci nowoczesnych technologii. Jedną z podstawowych czynności, z którą niewidomi mają duże problemy jest dokonywanie transakcji pieniężnych i rozpoznawanie waluty, zwłaszcza tej papierkowej. Nowa aplikacja firmy Ipplex, połączona z kamerą telefonu komórkowego rozpoznaje wartość i rodzaj pieniędzy, a następnie przekazuje tę informację w formie głosowej. I choć jest ona dostępna tylko w Stanach Zjednoczonych, cieszy jej cena, która wynosi zaledwie 2 dolary.

 

Kolejna aplikacja ułatwia komunikację osobom niemym. Po zainstalowaniu jej na telefonie lub iPadzie oraz wpisaniu dowolnego tekstu, urządzenie odczytuje je na głos. Ponadto aplikacja ma w swojej pamięci zapisaną ilość 50 najpopularniejszych zwrotów, co znacznie przyśpiesza komunikację Tekst może być odczytywany przy użyciu męskiej lub damskiej barwy głosu.

 

Wielu ludzi pełno- i niepełnosprawnych na co dzień korzysta z pomocy nowych technologii, nie przywiązując do tego większej wagi. Normą jest słuchanie muzyki, ustawianie statusów na Facebooku, korzystanie z GPS-a, robienie zdjęć, nagrywanie filmów za pomocą telefonu. Wszystko wskazuje na to, że wraz z rozwojem Smartfonów coraz więcej czynności będziemy wykonywać w autobusie, korzystając z tak niepozornego urządzenia. To wszystko napawa wielkim optymizmem, zwłaszcza że pozwala zaoszczędzić dużą ilość czasu, a osobom niepełnosprawnym powoli pomaga odnaleźć się w świecie, w którym mogli czuć się zagubieni i odizolowani.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Demokracja - zagrożenie czy nadzieja

Demokracja – zagrożenie czy nadzieja?

Autorem artykułu jest Marek Witkowski


Czy my naprawdę rozumiemy proces demokracji w naszym społeczeństwie? Czy jsteśmy świadomi, że nasza wola może mieć ogromy wpływ na nasz los i los całego społeczeństwa?

Dożyliśmy czasów, w których wszelkie, uniwersalne wartości jak prawda, dobro, sprawiedliwość  i  piękno zostały sprofanowane przez ludzką niegodziwość wyrażającą się przejawem obłudy.

Nie wiemy już kto mówi prawdę a kto kłamie, kto chce naszego dobra a kto chce nas tylko wykorzystać. Nasza wolność została zagrożona przez partykularne interesy wąskich grup społecznych, a przede wszystkim przez polityków.

Winę upatruję w obecnie funkcjonującym systemie demokracji w naszym państwie. O sprawach Ojczyzny decyduje zawsze mniejszość. Przykładem są ostatnie wybory prezydenckie, w których Prezydenta RP wybrało 8 933 887 obywateli z pośród 30 833 924 uprawnionych do głosowania. To oznacza, że tylko 28,97% uprawnionych obywateli wybrało Prezydenta RP. Pytam się, czy to jest większość? Kolejny przykład to ostatnie wybory do Sejmu RP. Jak podaje Państwowa Komisja Wyborcza do urn poszło nie całe 50% uprawnionych. Co z tego wynika? Otóż znowu o losach państwa i całego społeczeństwa będą decydować ci, których wybrało około 8 milionów obywateli. Pytam się jeszcze raz, czy to jest większość?

Czas zakończyć okres, w którym mniejszość narzuca wolę większości. Najwyższy czas aby zmienić Konstytucję RP, która da gwarancję, że decyzje podejmować będzie większość zgodnie z zasadą : „ NIC O NAS BEZ NAS”.

Nowa Konstytucja powinna nałożyć obywatelski obowiązek udziału w głosowaniach pod groźbą kary grzywny. Każdy obywatel mający stały meldunek musi głosować, przy jednoczesnej możliwości oddania głosu nieważnego, co skutkowało by tym, że jeżeli obywatele oddadzą 50% + 1 głos nieważny, głosowanie staje się nieważne. To jest gwarancja OBYWATELSKIEGO PAŃSTWA.

Podstawową gwarancją poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości jest Ustawa Zasadnicza, zwana Konstytucją. To ona powinna być punktem odniesienia dla wszystkich obywateli gwarantując im równość wobec prawa.

W  Ustawie Zasadniczej musi być zapis o neutralności światopoglądowej państwa, wyrażonej w zasadzie rozdziału państwa od religii. Pamiętajmy, że państwo skupia obywateli o różnych światopoglądach czy też wyznań. Państwo powinno zapewniać pluralizm światopoglądowy bez faworyzowania jakiejś jednej doktryny.

 Konstytucja musi położyć kres wszelkiej dyskryminacji społecznej. W Konstytucji muszą znaleźć się zapisy o minimum socjalnym obywateli, wyrażonym algorytmem uwzględniającym solidarność  i odpowiedzialność wspólnotową obywateli, legalizacji związków partnerskich, prawa do aborcji z jednoczesnym wprowadzeniem obowiązku państwa do prowadzenia polityki prorodzinnej, zabezpieczeniu emerytów  i osób chorych, powszechnym dostępie do edukacji i kultury.

 Ustawa Zasadnicza musi gwarantować obywatelom poczucie sprawiedliwości zgodnie z zasadą, że wszyscy są równi wobec prawa. To powinno przejawiać się w odpowiedzialności całego wymiaru sprawiedliwości w państwie, a co za tym idzie odpowiedzialności sędziów, prokuratorów i organów ścigania. Musi być zniesiony immunitet poselski.

Tylko taka konstrukcja Konstytucji jest gwarancją nadziei społeczeństwa na prawidłowy rozwój mentalny oraz materialny, co przecież ma nas prowadzić do doskonałości, której przejawem jest szczęście wszystkich.

---

www.myfilosofi.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rob Roy - bohater legend

Rob Roy - bohater legend

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Każdy słyszał o Robin Hoodzie – rozbójniku z sharwoodzkiego lasu, który rabował bogatych po to, żeby ratować biednych od głodu. Ale czy ktoś zna Rob Roya? Ten szkocki odpowiednik Robina jest bohaterem, którego upamiętniła literatura oraz film.

W rzeczywistości nazywał się Robert Roy MacGregor, ale znany był takżepod nazwiskami Robert MacGregor-Campbell oraz Raiberth Ruadh (w języku gaelickim szkockim Robert Rudy). Urodził się 7. marca 1671 roku w Glengyle nad Loch Katerine jako młodszy syn Donalda MacGregora i Margaret Campbell. Jego cała rodzina zasłynęła jako klan rozbójników.

Byli do tego niejako zmuszeni trudną sytuacją, ponieważ odebrano im ziemię i wygnano. MacGregorowie trudnili się kradzieżą bydła i wymuszeniami, ale w tamtych czasach nie postrzegano tego jako czyn niegodny. Wręcz przeciwnie – było to zajęcie, nad którym przechodziło się do porządku dziennego. Rob Roy uzurpował sobie prawo do bycia przywódcą bandy dlatego, że pod jego opieką znajdował się jego małoletni bratanek – prawowity wódz klanu. Zmarł 28. grudnia 1734 roku. Jego grób znajduje się w małej miejscowości Balquhidder nad jeziorem Loch Voil.

Losy Szkota stały się inspiracją dla Waltera Scotta, który w 1817 roku opublikował powieść o tytule „Rob Roy”. Książka przedstawia dramatyczną walkę, jaką podjęli szkoccy górale w obronie swojej kultury życia i obyczajów. Akcję powieści umieścił Scott na początku XVIII wieku, kiedy to w wyniku ambicji dynastii Stuardów do podporządkowania sobie Szkotów, utworzono wspólny dla Anglii i Szkocji parlament. Wtedy wyspiarze z północy zaczęli się buntować i organizować powstania.

Na podstawie powieści powstała adaptacja filmowa w reżyserii Michaela Caton-Jonesa. Amerykańska produkcja trafiła do kin w 1995 roku. „Rob Roy” to romantyczna opowieść o szkockim szlachcicu, który zostaje wciągnięty w intrygi a także walczy, żeby zemścić się za zgwałcenie jego żony. Główne role zagrali Liam Neeson (Rob Roy), Jessica Lange (Mary MacGregor), John Hurt (markiz Monrose), Tim Roth (Archibald Cunningham). Aktor Tim Roth zdobył nagrodę BAFTA za najlepszą rolę drugoplanową.

Do ciekawostek należy fakt, że istnieje drink o nazwie Rob Roy. Głównym składnikiem jest whisky, czyli narodowy trunek Szkotów. Do trunku dodaje się także czerwony Vermouth (aromatyzowane wino z dodatkiem ziół i przypraw), Angosturę bitter – bardzo popularną jako dodatek do drinków wódkę ziołową, oraz wisienkę koktajlową.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 9 października 2011

Jak żyją polscy single

Jak żyją polscy single?

Autorem artykułu jest iwolec


20 procent naszego społeczeństwa to single – wynika z najnowszego raportu TNS Pentor. Badanie to potwierdza, jak sporą, a zarazem silną grupę konsumentów stanowią samotni i coraz bardziej zamożni Polacy.

Single to już nie „stare panny” ani „starzy kawalerowie”. 43 procent osób żyjących w pojedynkę twierdzi, że jest to ich wolny wybór i czują się z nim dobrze. Singlami z wyboru są częściej dobrze wykształceni i sytuowani mężczyźni z dużych miast. Ponad 40 procent z nich żyje w pojedynkę od ponad pięciu lat, a jedna trzecia nigdy nie była w stałym związku.

Razem czy w pojedynkę?

Wizerunek singla, jako osoby młodej, samodzielnej finansowo, wykształconej i doskonale odnajdującej się w wielkim mieście zrodził tak ogromną lawinę ofert dla tej grupy konsumentów – propozycje turystyczne, matrymonialne, organizowane specjalnie dla nich imprezy czy coraz bardziej popularny speed dating to przykłady zabiegania o portfel singla. „Bo na kogo ma wydawać pieniądze jeśli nie na siebie?”

Według raportu TNS Pentor, 70 procent osób samotnych twierdzi, że nie szuka miłości, bo "nie ma takiej potrzeby". Bycie singlem jest dla niektórych ludzi świadomym wyborem i stylem życia - 13 procent z nich boi się związku ze względu na złe doświadczenia z przeszłości. Są jednak tacy, którzy żyją w pojedynkę z przymusu, bo z różnych przyczyn nie mogą spotkać drugiej połówki. 6 procent polskich singli otwarcie przyznaje się, że poszukuje partnera lub partnerki.

Jak zauważa Wiktor Koszycki, analityk zachowań seksualnych, gdy jesteśmy singlami, mimo satysfakcji z tego stanu podświadomie szukamy towarzystwa, bo zwyczajnie nie chcemy być sami w długie jesienne wieczory. - Początek jesieni to okres, kiedy imprezy dla singli cieszą się większą popularnością. W Internecie częściej natykamy się na dyskusje o tym, jak skutecznie podrywać, wzrasta wreszcie sprzedaż różnego rodzaju afrodyzjaków, które mają pomóc przyciągnąć do nas potencjalnego partnera - podkreśla Koszycki.

Najważniejsze dzieci

Według raportu Pentora, w oczach 34 procent Polaków singiel to człowiek samotny i nieszczęśliwy. Co ciekawe sami single deklarują w większości (69 proc.), że tak nie jest. Wśród najważniejszych wartości, wbrew pozorom, wymieniają posiadanie dzieci. Są one dla nich ważniejsze niż kontakty towarzyskie i praca zawodowa. Jednocześnie aż 67 procent ankietowanych narzeka na problem z adopcją dzieci.

Trend bycia singlem bez wątpienia będzie wzrastał. - Wynika to nie tylko z akceptacji i mody na bycie singlem. Jest to również związane ze stylem życia. Młodzi ludzie są zaabsorbowani pracą, nauką, własnym rozwojem, na co poświęcają coraz więcej czasu – zauważa psycholog społeczna, Joanna Heidtman. Bardzo możliwe, że zmiana wizerunku singla, jako starej panny czy starego kawalera i idące za tym korzyści spowodują wzrost świadomej liczby żyjących w pojedynkę. Do czasu, kiedy zaczną szukać towarzystwa, by nie być samym w długie zimowe wieczory…

Sondaż przeprowadzono w lipcu i sierpniu na próbie 3 tysięcy osób powyżej 15. roku życia.

---

Feromony.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 6 października 2011

Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny!

Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny!

Autorem artykułu jest Miłosz Rożański



PiS zapewne przy aprobacie reszty rządzących domaga się wprowadzenia zakazu noszenia noży, ludzie którym odebrano wolności bronienia się za pomocą broni palnej są dalej rozbrajani. Dlaczego takie zakazy nie mają najmniejszego sensu i kto na tym skorzysta?

Husaria to cywile

husaria

Niemal każdy jest przeciwnikiem tego by Polacy posiadali broń, nie przeszkadza im to że byliśmy wywlekani z domów przez Niemców, Rosjan i komunistycznych pachołków. Nie przeszkadza im to że matka trzęsąca się o swoje dzieci słyszała że za ścianą mordują jej sąsiadów i musiała czekać aż będzie następna bez możliwości jakiejkolwiek obrony. Władza i socjalizm nawet inteligentnym ludziom wyprała tak mózgi iż uważają oni że monopol na broń powinni mieć tylko urzędnicy! Nie przeszkadzają im nawet historia która jasno pokazuje iż jedyne okresy bezpieczeństwa Polski to okresy posiadania broni przez cywili! Nawet nasza duma historyczna czyli husaria nie było wojskiem państwowym, husarzy byli wolnymi ludźmi, szlachcicami prowadzącymi prywatną działalność! Dzięki takim geniuszem jak dzisiejsi rządzący i ich wyborcy którzy zostali ograbieni z siły jaką daje historia prawdopodobnie rozbroili by naszą największą potęgę, co im tam logika, ważne żeby emeryci i kobiety „czuły” się bezpiecznie.

 

Czy bandytę to obchodzi?

 

Z tego co rozumiem założenia ustawy zakazującej noszenia noży ma sprawić iż bandyci się jej pozbędą, skoro jednak nasi rządzący są tak naiwni to dlaczego nie pójdą dalej? Skoro sądzą że ludzie wyjęci spod prawa posłuchają ich co do noży to dlaczego od razu nie wydadzą dekretu zakazującego popełnianie przestępstw? Z tego co wiem przestępca to ktoś kto prawem się co najwyżej podciera, w takim razie skoro nie do niego to do kogo skierowana jest ustawa? A no do grzecznych porządnych obywateli którzy nie chcą nikomu zrobić krzywdy, do spokojnych ludzi posiadających rodziny którzy się rozbroją by nie nękało ich państwo. Kolejna państwowa ustawa sprawia iż porządni obywatele którzy się podporządkują będą bezbronni, natomiast bandyci którzy prawo mają gdzieś zyskają przewagę!




Czy nie tak widzą to nasi rządzący?

 

Kogo zaatakujesz?

 

Pewnie większość czytelników jest nieskorych do agresji wobec nie winnych ludzi i chwała im za to, lecz gdybyś hipotetycznie miał kogoś zaatakować w celu grabieży kogo byś wybrał?

Wybrałbyś osobę która może mieć nóż, czy osobę która noża na pewno nie ma? Wybrałbyś bezbronnego studenta czy babcię która prawdopodobnie ma broń? A czy zrobiłbyś to gdybyś wiedział że co druga osoba na ulicy posiada broń i stanie w obronie pokrzywdzonego? A gdybyś był wojskowym? Zaatakujesz miasto którego mieszkańcy będą ostrzeliwać was z okien i całe miasto stanie się armią? Czy zaatakujesz polit-poprawnie miasteczko gdzie przemocą brzydzą się na tyle iż się rozbroili? Co sprawia że większą szansę na bycie napadniętym ma chudy chłopaczek, a nie napakowany kafar? Ano to że ma większe szansę na obronę, pewnie dlatego po ponownym zalegalizowaniu broni palnej w Texasie przestępczość spadła 10x !!

 

Jesteś swoją pierwszą linią obrony

 

Nie rozumiem ludzi którzy oddają swoje bezpieczeństwo w ręce państwa, lecz jeszcze bardziej nie rozumiem ludzi którzy dobrowolnie zrzekają się własnej linii obrony. Policji nie ma wszędzie, gdy idąc z dziewczyną w parku ktoś nas zaczepi przed nami nie wyrośnie policjant i nas nie obroni. To właśnie ty jako pierwszy i często jedyny musisz stanąć w obronie swojej, nie kiedy i innych osób. Dlaczego pierwsza i jakby tego było mało najważniejsza linia obrony ma być bezbronna?

 

Bo władza się boi

zamieszki

Władza to grupa urzędników, państwo Polskie to nie ziemie i historia tylko grupa urzędników. Głównym priorytetem urzędników jest utrzymanie władzy gdyż bez spełnienia tego warunku nie mogą realizować innych swoich celów, po za zagrożeniem zewnętrznym istnieje jeszcze jedno większe zagrożenie. Zagrożeniem są obywatele których rząd przecież łupi, to na nich żeruje rząd i to oni są jego żywicielami. Jak myślicie, ilu farmerów doiło by krowy gdyby te mogły się przed tym skutecznie bronić? Tymczasem soi się bezbronne krowy, strzyże bezdomne owce i okrada bezbronnych obywateli.

---

Ostatnimi czasy stawiam w głównej mierze na jakość pisanych przeze mnie artykułów oraz ich wartość merytoryczną, to aby zamiast lania wody i spamu w postaci pisania o tym że powstał park linowy w Rzeszowie opisuję to czego tyczy się temat artykułu. Wiem że park linowy Rzeszów jest mało ciekawy i w zasadzie ciężko było by takową frazę umieścić wewnątrz tekstu bez naruszania jego merytoryczności. Chyba że mógłbym opisać to w jaki sposób park linowy w Rzeszowie nauczył mnie posługiwać się bronią (jest tam też paintball i ASG). Jednak z pewnością nie przyniosło by to wam żadnych korzyści, dlatego frazy takie jak park linowy Rzeszów dodaje dopiero w podpisach których nawet nie trzeba czytać. Dzięki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zielona strzałka

Zielona strzałka

Autorem artykułu jest Waldemar Krzykwa



     Gdzie leży wina - czy to system szkolenia kierowcówjest wadliwy, czy nieporadność lub nieskuteczność policji, a może my wszyscy, kierowcy, bo przymykamy oczy na codzienne łamanie prawa?

Każdy z nas na pewno był tego świadkiem, pytanie, jak wielki jest odsetek postępujących w ten sposób?  Tak, tak, chodzi mi o wjazd na skrzyżowanie na zielonej „warunkowej” strzałce. A przecież nad nią zawsze pali się czerwone światło!

Z reguły wygląda to tak, że kierujący nieznacznie zwalnia przed skrzyżowaniem, a następnie nie widząc pieszych lub innych pojazdów, bez „zbędnego” zatrzymywania przejeżdża przez skrzyżowanie. Wszyscy wiemy, że jest to zachowanie niewłaściwe, prawda? Tylko co z tego wynika? Niewiele. Tak się po prostu dzieje i już. A jeśli ktoś się oburza na taki stan rzeczy, to jego sprawa. No właśnie, chyba jednak nie do końca tak jest.

„Nadawany przez sygnalizator S-2 sygnał czerwony wraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki oznacza, że dozwolone jest skręcanie w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu. Skręcanie jest dozwolone pod warunkiem, że kierujący zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia ruchu innym jego uczestnikom” – tak mówią Przepisy Ruchu Drogowego.

Nie dalej jak dzisiaj brałem udział w zdarzeniu, które mogło zakończyć się co najmniej kolizją. Ja wjeżdżałem na skrzyżowanie na zielonym świetle i skręcałem w lewo. Mój przeciwnik z drugiej strony skrzyżowania wjechał sobie skręcając w prawo. Tylko, że on miał czerwone światło i jedynie warunkową strzałkę. Jakież było jego oburzenie, gdy został przeze mnie obtrąbiony. Zajechał z boku mojego auta i wraz z pasażerami obrzucili mnie stekiem wyzwisk, a oprócz tego zarzucił mi nieustąpienie pierwszeństwa pojazdowi z prawej strony.

Mógłby mieć rację, gdyby nie fakt, że tego pojazdu w tym miejscu być nie powinno. Bo skoro ja wjechałem mając zielone światło, to on ze strzałką warunkową powinien co najmniej zaczekać aż ja opuszczę skrzyżowanie. Art. 25 ust. 4 pkt. 1) Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym: „Kierującemu pojazdem zabrania się wjeżdżania na skrzyżowanie, jeżeli na skrzyżowaniu lub za nim nie ma miejsca do kontynuowania jazdy”

Odnoszę wrażenie, że wielu kierowców w bardzo niedługim czasie po uzyskaniu prawa jazdy, zapomina czego się na kursie nauczyli. Ja po prostu nie czuję się bezpiecznie na drodze mając tego świadomość.

 

Waldemar Krzykwa

 

---

www.aspektymotoryzacji.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 4 października 2011

Trójkąt ekspozycji

Trójkąt ekspozycji

Autorem artykułu jest Marcin Walczak



Prawidłowa ekspozycja zależy od trzech bardzo zasadniczych czynników: przysłony, czasu naświetlania i czułości materiału (popularnego ISO). Od zaczątku fotografii było one kluczem do osiągnięcia każdej ekspozycji. Lepszej albo gorszej, ale ekspozycji. Bryan Peterson określił te czynniki Trójkątem Ekspozycji.

Pierwszym z elementów trójkąta jest przysłona. Możemy nią manipulować poprzez pokrętło, przycisk albo kółko w przyrządzie fotograficznym lub obiektywie. Na pewno zwróciłeś uwagę na różnorodnego rodzaju liczby na wizjerze albo obiektywie. Jednymi z nich są ustawienia przysłony. Otrzymują one wartości: f2.8, f3.3, f3.7, f4.0, f4.6, f5.2, f5.6, f6.5, f7.3, f8.0, f11, f16 (przy kompaktach wartość nie przewyższa f8.0) Wszelka z tych wartości pasuje wlotowi przysłony. Jej bazową możliwością jest dozorowanie wielkości światła docierającego do matrycy albo filmu. Im mniejsza liczba przysłony, tym większy otwór obiektywu. Transformując przysłonę f4.0 na f5.6 dawka światła wchodzącego przez obiektyw zmniejsza się o połowę. Takie zmiany odnoszą się do całkowitych wartości przysłony (4, 5.6, 8. 11).

ekspozycja

Następnym bokiem trójkąta jest czas naświetlania. W zależności od przyrządu możemy dysponować czasami w obrębie od niesamowicie krótkiego 1/8000 s do 30s. Czas uczciwi migawki ma za zajęcie dozorować długość czasu, podczas którego dana wielkość światła zmierza przez przysłonę może dojść do matrycy lub filmu. Także w przypadku czasu możemy skracać lub powiększać jego wartość o połówkę (np.1/500 na 1/250)albo wyznaczające wartość 1/3 (np. 1/500, 1/400, 1/320, 1/250). Przy bogatszym doborze czasów pojawiają się większe opcje w dopracowaniu ekspozycji.

Trzecim komponentem jest ISO. Ma on bardzo duży wpływ na kombinację ustawienia przysłon i czasów naświetlania. Bardzo interesującą teorię na temat ISO stworzył Bryan Peterson definiując ISO jako robotnice pszczoły miodnej ;) Jeżeli na jednym instrumencie masz nastawione ISO na 100 (100 robotnic), a na drugim na 200 (robotnic. Zadaniem pszczół jest zgromadzenie światła, które biegnie przez obiektyw. Jeżeli skonfigurujemy takie same przysłony - f5.6 - czyli taką samą liczbę światła w obu wypadkach, to przy drugim typie uzyskamy szybciej obraz aniżeli przy pierwszym. Jak to się ma do czasu naświetlania? Będzie on dwa razy dłuższy w pierwszym wypadku. (1 - 1/125s, 2 - 1/250s)

Podane zależności najlepiej przetestować na własnym aparacie.

---

Lens - Trójkąt ekspozycji


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Halloween

Halloween

Autorem artykułu jest Joanna Jekimow



Halloween Święto obchodzone 31 października w wielu krajach. Wywodzi się z celtyckiego obrządku i jego początki sięgają ponad 2 tys. lat wstecz. Tego dnia żegnano lato, a witano zimę.

 

W Halloween jest zwyczaj przebierania się za duchy, chodzenia po mieszkania wołania „cukierek albo psikus”. Właściciel mieszkania jest zobowiązany do obdarowania każdego dziecka cukierkiem.

Kolejną znaną zabawą, w którą dzieci bawią się w Halloween jest "Apple bobbing" - jest to łapanie jabłek w dużej misce z wodą, trzeba za pomocą tylko zębów, wyłowić jabłko. Jeśli jabłka dziecko nie uszkodziło podczas zabawy, jest to znam szczęścia na nadchodzący rok.

Symbolami Halloween są oczywiście wydrążone dynie, ze światełkiem w środku. Tu znowu ciekawostka - dla Irlandzkich chłopów takie ogniki uważane były za dusze zmarłych. Kolejną ciekawostką (bardzo przestrzeganą) jest: w Irlandii obowiązuje zasada, po 1 listopada, absolutnie nie zbiera się dzikich owoców, ponieważ mogą być one zatrute, zaś w regionach Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii sprząta się bardzo porządnie mieszkanie, a gospodynie wykładają całe jedzenie i napoje po czym wszyscy domownicy udają się spać.

"My jesteśmy straszne zmory,

Bardzo groźne z nas upiory,

Jeśli nie chcesz się nas bać,

musisz nam cukierka dać."

Tego typu wierszyki, dzieci wymawiają przychodząc po słodycze do domowników.

Jakie można zapewnić zabawy, naszym dzieciom na święto Halloween? A oto i porady!

Halloween w Polsce staje się coraz bardziej popularne, choć wzbudza również wiele kontrowersji. My jednak się tym nie przejmujemy i dajemy wam przepisy na świetną zabawę z okazji Halloween, nie tylko dla dzieci, ale dla dorosłych również!

Z okazji Halloween wspólnie z dziećmi możemy przyrządzić strrrraszne potrawy :) Między innymi przerażające tosty, które wystarczy tylko ozdobić tak, by wyglądały na krwawe bestie. Świetną zabawą jest również przyrządzenie bananowego, czarnego ducha, maczamy banany w czekoladzie, po czym łyżeczkę drążymy w bananie oczy i buzie, przed tym jak czekolada zgęstnieje. Możemy też umalować dzieciom ręce na biało a na czarnej kartce papieru będą odbijać swoje rączki, tworząc śliczne obrazki duchów!

Życzymy wszystkim udanej zabawy, a po więcej pomysłów na mroczne kulinarne zabawy i nie tylko, zapraszamy na strony internetowe!

Życzymy smacznego i strrrasznego święta Halloween!

---

J.J. więcej o halloween na stronie http://tokocham.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Branie i dawanie - magia wymiany

Branie i dawanie - magia wymiany

Autorem artykułu jest Krzysztof Piotr Kina



Potrafisz brać bez poczucia winy? Potrafisz dawać bez oczekiwania wzajemności? Równowaga i umiejętność w brraniu i dawaniu jest bardzo ważna, niestety, u nas... nie zawsze mamy to w równowadze...

Branie i dawania – magia wymiany

Niezwykle istotnym dla naszego życia jest właściwy stosunek do brania i dawania. Ani jedno ani drugie nie jest ważniejsze lub mniej istotne. Tylko pełne szacunku dawanie i przyjmowanie niesie w sobie potężną, uzdrawiającą moc. Cud wymiany energii dzieje się tylko wtedy, gdy nasze serce rezonują na jednym, chętnym, szczerym i pełnym uznania dla naszych ról i pozycji stanie. I tylko wtedy będziesz szczęśliwy i pełny, gdy to, co dajesz będzie równoważone przez to, co bierzesz…

Istnieje jakiś dziwny mit na temat tego, że dawanie jest wyższym aktem niż branie. Doprowadziło to do tego, że nie potrafimy ani brać ani dawać. Każda nasza darowizna jest obarczona oczekiwaniem a każdy otrzymany prezent poczuciem, że trzeba się odwdzięczyć. To nie tak. W każdej prawdziwej wymianie, w akcie dawania i brania już w chwili wymiany całość zostaje zamknięta. Ilość energii ofiarowanej jest równa ilości energii, która płynie od wdzięcznego serca ofiarowanego. Jeśli energii wdzięczności nie ma to prezent nie zostaje przyjęty, ale to biorca traci. Prawdziwy akt ofiarowania nie potrzebuje energii wdzięczności, bo ofiarowanie powinno być bezwarunkowe, wolne od reakcji obdarowywanego. Jeżeli jednak ten zareaguje na ten akt wdzięcznością popłynie dodatkowa energia, która wzmocni obie strony. To, dlatego tak chętnie ofiarujemy komuś, kto potrafi okazać wdzięczność.

Gdy biorca potrafi właściwie docenić dar darczyńca rośnie(na ziemskim poziomie postrzegania komunikacji). Gdy biorca reaguje wdzięcznością u dawcy pojawiają się dodatkowe możliwości przekazywania jeszcze większej ilości. Tu zaczyna się dziać magia wymiany, cud dawania i brania. Biorca reaguje z wdzięcznością, zainteresowaniem i wtedy i dającego – na przykład nauczyciela przekazującego wiedzę duchową pojawiają się dodatkowe inspiracje, które również powinny trafić do biorącego… wtedy korzystają obaj… to tak jakby poprzez połączenie biorącego i dającego otwierał się jeszcze dodatkowy kanał wiedzy. To Wyższe Ja zaczyna działać i przelewać coraz więcej swoich łask, inspiracji. Komunikacja nie dzieje się na poziomie umysł – umysł tylko dochodzi do tego trzeci element… wtedy zaczyna działać przez nas Wyższy Duch, stajemy się tym, czym w istocie jesteśmy… Wielowymiarowymi Instancjami Duchowymi…

Potrzeba równowagi między dawaniem, a braniem jest widoczna wszędzie. Każdy obdarowywany powinien mieć świadomość, że samym tym, że jest w takiej a nie innej sytuacji stwarza możliwość dla dającego wykazać się a, to ogromnie dużo. W świecie ducha, gdzie obfitość wszelkiego dobra jest stanem naturalnym, gdzie nie ma wręcz możliwości bycia w stanie braku taka możliwość, obdarowania kogoś jest niezwykle istotna i cenna. Bardzo wartościową jest sytuacja, w której trzeba nam pomóc. W takich chwilach powstają akcje, ruchy, działania sprawiające, że darczyńca zaczyna działać, sprężać się, spinać na wyżyny swego kunsztu, możliwości, wykazuje się większą siłą, większą ekspresją swoich możliwości i tak naprawdę, gdyby nie to, że właśnie jest ktoś, komu trzeba pomóc to nie dokonałby być może jakiegoś wynalazku, nie wzniósłby się tak wysoko w swych umiejętnościach.

Więc. Pełen szacunek i uznanie należy się tym, którzy potrzebują pomocy. Oni sprawiają, że rosną Ci, którzy mogą ją dać. I Ci i Ci są niezwykle potrzebni, bo w równowadze wymiany – dawania i brania kryje się postęp, rozwój. To właśnie wtedy, gdy zachodzi taka dobrowolna, świadoma, życzliwa i pełna miłości wymiana energii dokonuje się rozwój i zaczynają dziać się cuda. Obie strony zaczynają kwitnąć, przechodzą na wyższy poziom swej ewolucji. Rozkwitają i idą dalej. Zamieniają się rolami z innymi, z pomagających zamieniają się w potrzebujących pomocy, po to by wznieść się wyżej i znów stać się pomagającym. By znów doświadczyć cudowności wymiany energii brania i dawania.

Dobrowolność, szacunek, wyczucie jest tutaj niezwykle ważne. Nasze społeczeństwo pełne jest ludzi zgwałconych „dobrymi chęciami” pomocy i tymi, którzy „chcą dobrze”, bo wiedzą, że „im tego trzeba”. Wystraszone świadomości projektują wystraszony świat i działają według swych wystraszonych schematów. Czyni to wielkie spustoszenie wśród ludzi i pełno jest przykładów, gdzie nadgorliwość, nadmiar uczuć sprawiają, że wymiana energii jest zaburzona, wręcz wynaturzona. Obie strony mają złe skojarzenia na temat brania i dawania. Obie nie potrafią tego robić. Jedna nie wie, dlaczego jej „dary” są źle przyjmowane a druga nie wie, dlaczego wzdryga się na widok „darów”, choć gdy się wzdryga to jeszcze jest OK., bo oznacza to, że sytuacja jest w miarę wysoko „na powierzchni”, często jest tak, że obie strony nieświadomie przeżywają tak całe wcielenie uważając, że „taki jest świat” i gdy same nie potrafią tego rozwiązać przekazują ten energetyczny program swoim potomkom.

Równowaga musi być w nas. My powinniśmy być równowagą. Harmonią. Nie tylko w braniu i dawaniu…. Powinniśmy lekką ręką i dawać i brać. W wymianie jest magia, wolność, wzrost, nauka, życie. Zaburzenia wymiany, przerost jednej wartości nad drugą zawsze prowadzi do patologii, chorób, produkcji szkodliwych programów. Zwracajmy uwagę na to czy łatwo jest nam przyjmować czy łatwiej jest nam dawać…, jakie skojarzenia się rodzą, jakie uczucia? Potrafisz przyjąć bez zakłopotania? Bez poczucia, że trzeba się odwdzięczyć? Że jesteś niegodny? Właściwie docenić, uszanować? Potrafisz dać bez uczucia, że właśnie związałeś kogoś tym „prezentem”? Czy sprawdziłeś najpierw czy ta osoba w ogóle tego potrzebowała? Obserwuj się i nie oceniaj, nawet, jeśli przyłapiesz się na tym, że jesteś po uczy zaangażowany w którymś z biegunów… to normalne, LUDZKIE J, ziemskie… prawie wszyscy tak mamy, więc spokojnie… to kolejne lekcje w Twojej szkole samoświadomości.

To w sumie jest bardzo proste a jednocześnie, przez to, że takie proste trudne do uchwycenia przez nasze skażone intelektualizmem, komercjalizmem, „rachunkiem zysków i strat” umysły. Jednak otrząsamy się z tego czaru. Z tego hipnotycznego wpływu, który gdzieś, kiedyś został rzucony na nasze społeczeństwo. Teraz otwieramy oczy i zaczynamy widzieć. Zaczynamy dostrzegać magię życia.

Daję i biorę bez zażenowania i wstydu. Bez oczekiwań i ukrytych intencji. Jestem wolny, uczciwy. Odpowiedzialny za to, co robię i jaki jestem wobec wszystkich i wszystkiego.

Namaste.

---

Toruk Makto

Drogowskaz - do świadomego Życia...
Oridea.net - Inspiracje


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl