wtorek, 7 lutego 2012

O wolności słowa w Internecie słów kilka

O wolności słowa w Internecie słów kilka

Autorem artykułu jest Piotr Wiśniewski


Przeglądając Internet czasem trafiamy na strony, które nie zostały do nas adresowane. Ja zwykle wtedy klikam wstecz, po czym – bogatszy o jedno doświadczenie – więcej tam nie wchodzę. Co robią niektórzy użytkownicy? Komentują, wyzywają, że im się nie podoba, że beznadziejne, że słabe. PO CO? - Pytam.

Ostatnio przeczytałem komentarz pod piosenką Gracjana Roztockiego – Impreza na maksa :D. Brzmiał on mniej więcej tak: „Nawet nie słuchałem, wszedłem tylko żeby zminusować, nara”. Czym pochwalił się ten użytkownik? Czyżby inteligencją, dlatego że nie słuchał „takiego chłamu”, jakby to ujęła większość internautów? Moim zdaniem dał o sobie jasno znać, że nie jest szczęśliwy. Nie ma normalnego, szczęśliwego życia, więc chce obrzydzić życie innym (w tym przypadku autorowi teledysku). Wcale nie darzę go uznaniem dlatego, że uniknął słuchania głupiutkiej piosenki Gracjana. Uznaniem darzę każdego, kto komentuje filmiki, które mu się podobają, a reszty nie ogląda i nie traci czasu na wchodzenie na nie, by znieważyć autora bądź osoby tam przedstawione.

Jasne, że jest wolność słowa. Tylko zastanówcie się, co Wam to da, że z niej skorzystacie w taki sposób jak powyższy przykład. Bo gdy wchodzicie na youtube na teledysk swojej ulubionej piosenki i widzicie tego typu komentarz, to chyba nie myślicie sobie „jest wolność słowa, zaiste zatem, iż człowiek ten może głosić niski poziom tegoż utworu, mimo iż jest dla mnie wspaniały”, co? Ja wtedy myślę sobie zazwyczaj „to po co tu wchodzi, jeden z drugim?”. Tak samo pomyślą sobie o Was ludzie, którzy zobaczą Wasz negatywny komentarz pod muzyką której nie lubicie.

A po co tworzyć podziały? Czyż nie mamy wszyscy wspólnego celu tutaj – żyć szczęśliwie i w spokoju? A im więcej kłótni na forach, w komentarzach pod filmami, muzyką, itp., tym bardziej rząd zadowolony, bo podzielone społeczeństwo samo się żre między sobą i nie zjednoczy się by obalić nieudolnych rządzących, ba, nawet się tym zbytnio nie zajmie (od czego wyjątkiem okazały się protesty przeciwko ACTA). Z wolności słowa korzystać należy w sposób mądry. A jak powiedział mój nauczyciel od polskiego z liceum – za każdą wolność ponosimy odpowiedzialność. Możesz robić co chcesz, pod warunkiem że znasz (i godzisz się na) tego konsekwencje.

Podsumowując, chodzi mi głównie o to, żeby nie wysyłać negatywnej energii w świat, bo to nam w niczym nie pomoże. Nie podoba się to co widzisz? Wyjdź i więcej nie wchodź. Wyzywanie ani wyśmiewanie nic dobrego do naszego świata nie wniesie. A pamiętajcie, że to MY TWORZYMY świat, który nas otacza. Nie róbmy na własny trawnik.

Peace!

P.S. Po rozmowie z koleżanką na temat powyższego artykułu pragnę sprostować powyższe, dodając kilka niezbędnych komentarzy:

1. Nie jestem przeciwny krytyce.

2. Hejtowanie (wyzywanie, marudzenie, że się nie podoba, obrażanie autora) to nie krytyka.

3. Jestem przeciw bezsensownemu hejtowaniu, jak zrobił to przykład podany powyżej.

4. Jeżeli poznałeś już styl danego autora i wystarczy Ci to, żeby stwierdzić, że nie lubisz jego nowego "tworu", nawet bez oglądania/słuchania go, to spoko, nie oglądaj go bądź nie słuchaj. Ale zostaw to dla siebie. Dzielenie się z tym na forach lub w komentarzach jest dziecinne, a nie ambitne. Pomijając już fakt, że nigdy nie można mieć pewności czy autor nie zmienił swojego stylu i nie wypuścił teraz porządnego utworu.

5. Zastanów się 10 razy, zanim kogoś obrazisz. Jak się tyle razy zastanowisz, to pewnie Ci już przejdzie. I dobrze.

6. Tak, masz rację, WOLNOŚĆ SŁOWA umożliwia Ci bezpodstawną krytykę, bądź wyśmiewanie autora (w granicach prawa). Ja Ci tego nie mogę zabronić, i nawet nie próbuję. Podważam jedynie tego SENS, nakłaniając do zaniechania takich zachowań. Dziękuję.

---

Piotr Wiśniewski, http://samochodylat80.wordpress.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz