Przeszedłeś test uścisku dłoni (nie podałeś zdechłej ryby, innymi słowy). Usiadłeś na krześle. Oddychasz spokojnie i głęboko. Plecy wyprostowane. Rekruter się uśmiecha, ty się rewanżujesz… i w końcu się zaczyna:
pytania padają szybko, bezpośrednio i stanowczo. Czy jesteś na nie przygotowany? Będziesz, jeśli odkryjesz, czego dokładnie rekruter od ciebie chce. A zasadniczo, rekruter chce wiedzieć: czy będziesz potrafił dobrze wykonywać swoją pracę?
Rekruter zadaje poszczególne pytania po to, aby pośrednio odkryć odpowiedź na powyższe. Jeśli się do niego odwołasz – poza bezpośrednimi odpowiedziami na stawiane ci pytania – mówisz rekruterowi o tym, o czym chce usłyszeć.
CZY POTRAFISZ WYKONAĆ TĘ PRACĘ?
Nie ulega wątpliwości: kluczowym elementem do zdobycia nowego zatrudnienia jest możliwość wykonywania pracy, o jaką się starasz. Poprzez swoje odpowiedzi musisz przekonać rekrutera, że masz odpowiednie umiejętności do wykonywania przyszłych obowiązków – i to wykonywania w sposób jak najlepszy.
Wobec tego usłyszysz mnóstwo pytań mających na celu uzyskanie informacji o twoich możliwościach. O co dokładnie rekruter może pytać:
- Dlaczego poszukuje pan nowej pracy?
- Dlaczego zrezygnował pan z poprzedniego stanowiska?
- Dlaczego zmieniał pan pracę tak często?
- Jakie są pańskie najmocniejsze strony?
- Jakie są pańskie najsłabsze strony?
- Co może pana wyróżniać spośród innych, pańskim zdaniem?
- Co takiego zrobił pan w poprzedniej firmie w celu oszczędności czasu i pieniędzy?
Odpowiadając na te pytania, bądź naprawdę ostrożny. Unikaj zrzucania winy na innych ludzi czy niesprzyjające okoliczności. Zamiast tego skup się na swoich możliwościach wykonania pracy, demonstrując swoje umiejętności poprzez dostarczenie konkretnych przykładów.
To oznacza, iż nie możesz mówić, że szukasz np. sposobów na lepszy zarobek. Nie możesz mówić wyłącznie o swoich potrzebach. Choć pewnie są prawdą, nie dadzą ci zatrudnienia. Rekruter przeprowadza rozmowę kwalifikacyjną, aby wyszukać człowieka, który w największym stopniu zaspokoi jego potrzeby. A to będzie właśnie taki człowiek, który zamiast o swoich – będzie mówił o potrzebach rekrutera, reprezentującego potrzeby firmy. Będzie się do nich odwoływał, udowadniając, że może je zaspokoić.
O czym więc mówić? Na dobry początek pokaż, że jesteś podekscytowany możliwością pracy i rozwoju zawodowego w tej firmie.
Możesz na przykład powiedzieć:
„Lubię wyzwania. Chciałbym pracować dla firmy, która da mi szansę
wykorzystania wszystkich moich możliwości, jakie do tej pory
zgromadziłem – do wykorzystania całego potencjału, a nie tylko części.”
Mówiąc coś takiego, wykazujesz pragnienie rozwoju – chęć do pracy na swoim własnym maksymalnym poziomie. To jeden z elementów, jakich szuka u kandydata rekruter.
Inny przykład:
„Państwa firma oferuje duży potencjał rozwoju. Takie możliwości dla
pracownika ze strony firmy doskonale do mnie pasują, ponieważ wiem, że
im więcej od siebie daję, tym więcej mogę oczekiwać w zamian –
w zakresie rozwoju, awansów i innych elementów kariery.”
CZĘSTO ZMIENIAŁEŚ PRACĘ?
WYJAŚNIJ, DLACZEGO
Jeśli częstotliwość zmiany pracy plasuje się na poziomie jedno stanowisko w ciągu jednego roku i mniej, koniecznie wyjaśnij, co jest tego przyczyną. Na pierwszy ogień potencjalny pracodawca zakłada, że dotychczasowi pracodawcy nie byli z ciebie zadowoleni. Innymi słowy, że nie przynosiłeś firmie profitów. Mówiąc jeszcze inaczej, że inwestycja w ciebie okazała się klapą.
Najczęściej powody są zgoła inne. Musisz uspokoić w tej kwestii potencjalnego pracodawcę (lub jego rekrutera), który przeprowadza z tobą rozmowę kwalifikacyjną, podając dokładne powody, dlaczego często zmieniałeś pracę.
Co ważne, powody muszą być zgodne z prawdą. Pamiętaj, że gdy człowiek kłamie, mimowolnie pojawiają się oznaki kłamstwa – przyspieszone bicie serca, nerwowe odruchy rękoma i nogami, wyraźne połykanie śliny przed rozpoczęciem mówienia, rozproszony wzrok i mnóstwo innych. Najgorsze: dobry rekruter zwraca na to uwagę.
Zatem, przykładowe wyjaśnienie:
„Krótko mówiąc, wielu moich poprzednich pracodawców kusiło mnie
przyjęciem oferty pracy takimi obietnicami jak podwyżka po pół roku,
doskonałe środowisko, narzędzia, oprogramowanie, miła atmosfera w firmie
i temu podobne. Zwykle obietnice nie były dotrzymywane. Nie chcę pracować
dla kogoś, kto mnie oszukuje i nie daje żadnych możliwości rozwoju.
To marnowanie zarówno mojego potencjału, jak i potencjału
firmy do np. zwiększania zysków.”
Chcąc wiedzieć, czy będziesz potrafił wykonywać pracę, na jaką aplikujesz, rekruter będzie pytał o twoje słabe strony. Co wtedy?
Nie możesz mówić, że nie masz słabych stron. To oczywista nieprawda, gdyż każdy jakieś ma. Wymień je, inaczej się poważnie skompromitujesz i decyzja o dyskwalifikacji twojej kandydatury zapadnie cicho w świadomości rekrutera
Zatem powiedz o tych słabościach, które aktualnie przychodzą ci do głowy. ALE… obróć je prędko na swoją korzyść. Stwórz równowagę: skoro jest minus, niech będzie plus. Jeśli zrównoważysz dwa bieguny, to negatywne wrażenie pozostawione przez omówienie twoich słabych stron się neutralizuje… i zaczyna działać na twoją korzyść.
Co mam przez to na myśli: w każde słabej stronie znajdź mocną stronę i przedstaw ją.
Podam przykład. Zamiast mówić w ten sposób:
„Nie radzę sobie ze stresem, który idzie w parze z ostatecznymi
terminami ukończenia projektów. Robię wtedy wszystko, aby dotrzymać
terminu, ale cierpi na tym moje zdrowie.”
…powiedz tak:
„Mam lekką obsesję na punkcie ostatecznych terminów kończenia projektów.
Pojawia się wtedy lekki stres, ale mobilizuje mnie on do tego, aby
planować wszystko na ostatni guzik. Dzięki temu zawsze wykonuję
pracę w czasie – solidnie i skutecznie.”
W tej chwili jest idealny moment na to, aby powołać się na jakiś konkretny przykład z poprzedniej pracy, który jeszcze bardziej „konwertuje” słabą stronę (stres i zdenerwowanie z powodu deadline’ów) na mocną stronę z zakresu umiejętności lub cechy charakteru.
Aby się dowiedzieć, czy będziesz potrafił wykonywać swoją pracę, rekruter zapyta cię o twoje największe porażki z przeszłości. Tutaj również musisz podejść strategicznie.
Jeśli powiesz po prostu, że w jednej z firm popełniłeś błąd, który kosztował ją 5,000 złotych… zgadnij co? Możesz pożegnać się z zatrudnieniem.
Na tego typu pytania należy odpowiadać tak:
„W jednej z firm źle obliczyłem czas, jaki ekipa będzie potrzebowała
do wykonania zlecenia. Informacja była potrzebna do przygotowania umowy
z klientem firmy. Było to na samym początku mojej kariery w tej korporacji
i nie byłem wystarczająco przygotowany do wykonywania tego typu
technicznych szacunków. Powiadomiłem o tym mojego przełożonego, że
to dla mnie zbyt wcześnie na tego typu odpowiedzialne zadania –
nie miałem bowiem wystarczającej orientacji w przeróżnych
etapach realizacji zlecenia.
„Zadanie wykonałem na podstawie niekończących się pytań do
poszczególnych osób odpowiedzialnych za realizację – w końcu
byłem nowy i musiałem się na czymś oprzeć. Pomimo iż powiadomiłem
przełożonego, że nie jestem przekonany co do dokładności wyliczeń,
ten je zatwierdził i podpisał umowę z klientem. Realizacja zlecenia
przesunęła się jednak w czasie o kilka dni i firma straciła połowę
zysków ze zlecenia. Jednak cieszę się z tego zdarzenia –
utwierdziłem się bowiem w przekonaniu, żeby z góry uprzedzać
mojego przełożonego, jeśli jakieś zadanie wykracza
poza moje możliwości.”